Wczoraj czytałam kolejną porcję historii, które mi przesyłacie.
Powiedzcie mi jak to jest, że kobiety w związkach, nieważne czy
formalnych czy mniej formalnych są bardziej nieszczęśliwe od samotnych matek.
Zazwyczaj ludzie użalają się nad losem kobiet samotnie wychowujących dzieci,
ale one same rzadko to robią.
Może zacznijmy od początku.
Masz kilkanaście lat. Marzysz o prawdziwej miłości, takim
emocjonalnym huraganie, radosnym bólu serca, motylkach w brzuchu. Wyobrażasz
sobie, jaka będziesz szczęśliwa, gdy odnajdziesz swojego księcia z bajki.
Zupełnie jak w filmach romantycznych, którymi nafaszerowałaś się od maleńkości.
Popatrzycie na siebie i otworzą się niebiosa, rozdzwonią dzwony i rozśpiewają
ptaki. A tym czasem, w realnym świecie, on nie zwraca na Ciebie za bardzo
uwagi. I w tym momencie śpiewające ptaszki z Twoich wizji padają zdechłe u Twych stóp.
No cóż…może jak trochę bardziej się postarasz, zmienisz
styl, zrzucisz kilka kilo, czy co tam jeszcze podpowiadała Ci Twoja nastoletnia
wyobraźnia on zwróci na Ciebie uwagę – stawiam, że gdy dzisiaj czytasz ten
tekst masz ochotę cofnąć się w czasie i dać sobie porządnego kopa w dupę i po
głowie na ogarnięcie.
Ok. Jesteście razem. Hura, udało się. Okazuje się, że on wcale
nie jest taki jak go sobie wyobrażałaś. Zakochałaś się w jego wyidealizowanej
wersji. A co tam! Będzie jak w bajce! Ty będziesz jego Piękną, on będzie Twoją
Bestią. Pokażesz mu świat swojej miłości, odmienisz go, on zrozumie jak
marnuje swoje młode życie i to wszystko dzięki Tobie! Kiedy tylko to zrozumie,
będzie kochał Cię do grobowej deski. Taaa, nawet pisząc to lekko mnie mdli.
Ciebie też?
Nie docenił? Co za pech. Zerwał z Tobą? A to jaki.
Już nigdy się nie zakochasz, nigdy się nie poświęcisz,
nigdy! Wiesz już, co zrobiłaś źle.
Mija jakiś czas.
Głos w Twojej głowie, ten podły psychopata szepcze, że
zostaniesz już sama na zawsze. Twoje koleżanki mają fajnych facetów, jeżdżą na
wspólne wakacje i jeszcze się tym chwalą na fejsbuniu – podłe małpy. Ba! One
biorą śluby i mają dzieci, zakładają rodzinę, taką
z prawdziwego zdarzenia. Taką, o której zawsze marzyłaś.
Ciotki, stryjenki, babcie i wujkowie z zaniepokojeniem
pytają co z Tobą nie tak? Kiedy poznają kawalera? A skąd go niby weźmiesz? Z
allegro? Zresztą…nawet gdybyś chciała na odczepnego opłacić jakiegoś miłego
chłopaka na widok którego ciotki popuszczą a mamie rozpłynie się serce – nie stać
Cię, bo tu w grę wchodzi abonament i to długoterminowy. Przecież ciotki urwą Ci
głowę, kiedy przestaniesz się z nim pokazywać. Śmiej się, śmiej! Taka jest
prawda.
I nareszcie! Bogu niech będą dzięki! Babcia chyba wymodliła.
Jest kawaler. Chodzi koło Ciebie, mówi Ci jaka jesteś piękna, deklaruje żeś
miłością jego życia, że dla Ciebie wszystko. Fajny jest…może trochę nie taki
jak sobie wymarzyłaś, ale nie można mieć wszystkiego, no nie? Dotrzecie się, zmienisz
go trochę i będzie pasował jak ulał. Starasz się nie słyszeć, jak Twój
przyjaciel głos śmieje się z Ciebie do rozpuku, że kiedyś przecież mówiłaś, że
nie poświęcisz się dla nikogo i jak znajdziesz to tylko ideał.
Przecież kiedy to było!
Teraz jesteś mądrzejsza!
Wizja samotności Cię przeraża, więc przymykasz oko na
wszystkie niedociągnięcia. Lepiej niech będzie jaki jest, niż ma nie być wcale.
Wkurza Cię on, ale wizja, że jakaś lafirynda sprzątnie Ci go sprzed nosa złości
Cię jeszcze bardziej. Nie wierzysz, że poznasz kogoś lepszego, kogoś kto będzie
pasował do Ciebie idealnie, uzupełniał. Chciałabyś mieć to wszystko na już. A
nie czekać latami. A jeśli się nie doczekasz? Jeśli umrzesz otoczona stadem
kotów? Co pomyślą o Tobie ludzie. Łatka starej panny to palące piętno.
I nadszedł ten wyjątkowy dzień. Ślub. Wszyscy Ci gratulują,
Ty jesteś taka piękna w swojej wymarzonej sukni, jesteś w centrum
zainteresowania. Żyjesz w euforii, latasz w chmurach i zanim się obejrzysz spadasz
głową w dół, koziołkując i zostawiając za sobą kłęby kurzu.
Mija czas a Ty jesteś nieszczęśliwa. No, ale jak to możliwe?
Masz to, co wszyscy? Coś, czego pragnęłaś. I obojętnie czy on będzie grał
nałogowo, oglądał porno, pił, znikał na noce, oglądał godzinami tv, nie będzie
Ci pomagał, czy odwrotnie - będzie do rany przyłóż, spełniał każdą Twoją zachciankę, kupował
Ci kwiaty bez okazji i będzie na skinienie palca – czegoś Ci zabraknie,
będziesz czuła smutek, którego nie nazwiesz, będzie Cię tylko wkurzał.
Powód jest prosty. To nie była osoba idealna dla Ciebie. To
był ten sam chłopaczek, którego wyidealizowałaś w wieku nastu lat, nic się nie
zmieniłaś. Strach Cię paraliżował, opinie ludzi były ważniejsze od uczuć. Byłaś
niecierpliwa. I ostatecznie zostałaś ze wszystkim sama. Sama wychowujesz
dzieci, sama sprzątasz, sama gotujesz, sama wszystko ogarniasz, bo przecież
jakoś musisz dać radę. Nie masz co na niego liczyć, tyle czasu przymykałaś oko
na te wszystkie niedociągnięcia, że teraz już nabrały mocy urzędowej i ewoluowały
w prawdziwe wady, których nie masz siły zmienić. Jakoś to będzie. Nijako, ale będzie.
Zresztą wszystko Ci jedno prawda?
Rozwód, podział majątku, w pojedynkę nie dasz rady, zresztą co za wstyd przed
rodziną i znajomymi, że zmarnowałaś tyle czasu. Zaczną rzucać tekstami typu: no to gdzie Ty miałaś
oczy?! - z perspektywy czasu wolałabyś to stado kotów, samotność i spokój co?
Życie nie jest złe. Nie musisz godzić się na mniejsze zło, ale najpierw musisz poznać siebie. Naprawić swoje wady, zanim weźmiesz się za cudze. Gdy poznasz siebie i popracujesz nad swoim rozwojem nie dopuścisz do siebie nikogo, kto Ci nie odpowiada. Będziesz egoistką w pozytywnym tego słowa znaczeniu. To nic złego.
Czasem bywa tak, że tak bardzo starałaś się go zmienić, że
zapomniałaś o jego potrzebach, przez co on się odsunął. To też mogła być Twoja wina. Musisz to przemyśleć. Ludzie czasem się
docierają, uczą się kochać na nowo. Tyle, że muszą chcieć oboje. I jak zwykle
na koniec dodam, że muszą rozmawiać.
Chcesz mieć Mercedesa to kup sobie Mercedesa, a nie kupujesz Poloneza i próbujesz zrobić z niego Mercedesa, takie słowa usłyszałam od znajomego kiedy odeszłam po 5 latach związku, pięć miesięcy po urodzeniu syna a cztery miesiące przed ślubem. Tak bardzo chciałam mieć rodzinę, że nie patrzyłam na koszty, które ponosze. A teraz jestem samotną matką, mam dom, który kupiłam będąc w ciąży (bo przecież nie możemy mieszkać z dzieckiem w kawalerce) kredyt mieliśmy spłacać razem. Ale po kolejnym wyjściu i awanturze tylko po to, żeby poimprezować parę dni znudziło mi się. Czasem jest ciężko, ale daje radę i kocham swoją samotność. A przede wszystkim spokój, który mam. W końcu.
OdpowiedzUsuń